Dotacje dla szkoły były zaniżane
-
Odsłony: 21781
Dzisiaj w Sądzie Rejonowym w Prudniku zapadł wyrok w toczącej się od jakiegoś czasu sprawie Stowarzyszenie Edukacyjne „Przyjazna Szkoła” z Gierałcic przeciwko gminie Głuchołazy. Przedmiotem sporu były dotacje wypłacane przez gminę na prowadzenie szkoły podstawowej w Gierałcicach. Jak już pisaliśmy wielokrotnie, stowarzyszenie jest zdania, że na uczniów z wiejskiej szkoły stowarzyszeniowej powinny być wypłacane takie same pieniądze jak na dzieci z wiejskich szkół gminnych w Bodzanowie czy Nowym Świętowie, gdy tymczasem władze gminy zaniżały kwoty dotacji, uważając, że szkoła wiejska niczym nie różni się od szkoły miejskiej i na jej prowadzenie stowarzyszeniu przysługuje średnia wydatków bieżących na ucznia wyliczona ze szkół miejskich i wiejskich.
Dzisiejszy wyrok sądu potwierdził racje „Przyjaznej Szkoły” – gmina zaniżała dotację na szkołę.
Choć wyrok dopiero zapadł i jest nieprawomocny, w świetle tego orzeczenia można wysnuć wniosek, że systematyczne zamykanie szkół wcale nie oznaczało oszczędności w gminie. Jeśli taka oszczędność wystąpiła, to była jedynie wynikiem błędnej kalkulacji, bo środki te powinny być przekazywane na uczniów stowarzyszeniówek. Zadaniem gminy jest prowadzenie szkół i jeśli samorząd zrzeka się tego obowiązku, powinien dostarczyć stowarzyszeniu porównywalną kwotę pieniędzy, która umożliwi stworzenie uczniom porównywalnych warunków kształcenia, jak mają ich koledzy ze szkół prowadzonych przez gminę.
Praktyka stosowana przez władze w gminie Głuchołazy doprowadziła do tego, że powstały dwie kategorie uczniów: tych, na których było więcej pieniędzy, czyli ze szkół gminnych, i tych, którym trzeba było stworzyć normalne warunki kształcenia za minimalną kwotę. Tak samo podzieleni zostali nauczyciele: na tych lepszych, którym udało się pracować w szkołach gminnych, i tych, którzy praktycznie przestali być traktowani jak nauczyciele, bo zostali zatrudnieni z kodeksu pracy na minimalnych warunkach.
Prudnicki wyrok pokazuje, że na niesprawiedliwości niczego dobrego nie zbudujemy. Osiem zamkniętych szkół wiejskich nie przyczyniło się do wzbogacenia gminy, pieniędzy jak nie było, tak nie ma. Prawdopodobnie dalej ich nie będzie, tym bardziej jeśli okaże się, że funkcjonujące na skraju ubóstwa stowarzyszenia upomną się o zaległe niewypłacone dotacje oświatowe, które sięgają wiele lat wstecz.
Naszym zdaniem pieniędzy w budżecie gminy nie będzie też dlatego, że coraz mniej myśli się u nas o tym, jak gminę rozwijać, a robi się bardzo dużo w tym kierunku, by gmina się, kolokwialnie mówiąc, zwinęła.