Zwycięstwo w sprawie kanalizacyjnej

Odsłony: 2324

{jcomments on}Zwycięstwo w sprawie kanalizacyjnej

Trwający prawie pół roku spór o przyłącze kanalizacyjne i wysokość kosztów podłączenia nieruchomości do sieci kanalizacyjnej zakończył się ugodą i jednocześnie zwycięstwem strony społecznej. Nie mogło być inaczej, gdyż po jej stronie stało prawo, skutecznie wspierane wytrwałością i uporem gierałciczan. Wczoraj w remizie OSP w Gierałcicach  po raz kolejny mieszkańcy przedstawili swoje stanowisko w sprawie i podstawy prawne, na których je oparli. Tłumaczenia i odpowiedzi na pytania przedstawicieli „Wodociągów” przypominały bardziej błądzenie we mgle niż wywód argumentacyjny. Nic też dziwnego, że po burzliwej debacie, zapadły ustalenia, które w korzystny i zgodny z prawem sposób pozwolą wybrnąć z zaistniałej sytuacji. Autorem rozwiązania był nie kto inny tylko burmistrz Głuchołaz. W obecności zgromadzonych mieszkańców, a także przybyłych na spotkanie: prezesa, wiceprezesa, przewodniczącego rady nadzorczej, radczyni „Wodociągów”, dwóch radnych  oraz prasy, przedstawił propozycję zmian, która satysfakcjonuje obie strony i kończy wielomiesięczny spór.

W oświadczeniu burmistrza znalazły się deklaracje:

1.      Żaden z mieszkańców gminy podłączający swoją nieruchomość do sieci kanalizacyjnej w ramach prowadzonej inwestycji wodno-kanalizacyjnej nie zapłaci opłaty adiacenckiej. Burmistrz, zgodnie z prawem, odstąpi od jej wymierzenia, biorąc pod uwagę szczególna sytuację, która zaistniała.

2.      Mieszkańcy, których kwoty do zapłaty za podłączenie budynku do sieci wynoszą ponad 3 tys., będą mieli je obniżone do kwoty 3 tys. zł.

3.      Wszyscy mieszkańcy  zapłacą określone w aneksie sumy pieniędzy spółce „Wodociągi”, ale jeśli decyzja Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów potwierdzi stanowisko mieszkańców, że przyłączem kanalizacyjnym jest tylko przewód od ściany budynku do pierwszej studzienki, spółka zwróci mieszkańcom pieniądze za budowę odcinka od studzienki do granicy posesji.

4.      Kwoty do zapłaty za podłączenie do sieci kanalizacyjnej zostaną, jeśli zachodzi taka potrzeba i na wniosek mieszkańca, rozłożone na dogodne raty.

Przedstawione rozwiązanie jest sukcesem gierałciczan, z którego skorzystają wszyscy mieszkańcy gminy, czyli 13 kanalizowanych miejscowości. Jego największą zaletą jest gwarancja, że gmina odstąpi od opłaty adiacenckiej, a spółka odda pobrane pieniądze, jeśli się okaże, że nie zostały one naliczone zgodnie z prawem.

Poza tym istnieją jeszcze korzyści będące udziałem obu stron sporu: spółka pozyska pieniądze na kontynuację i zakończenie prowadzonej inwestycji, nie straci dofinansowania i nie będzie musiała zapłacić kar z powodu niewywiązania się z umowy, a wsie będą miały kanalizację.

Oprócz tego gierałcicki spór przynosi jeszcze niematerialne korzyści. Mieszkańcy swoją dociekliwością zafundowali sporej grupie osób w gminie darmowe szkolenie w zakresie znajomości prawa wodociągowego, nie wspominając o tym, że zainteresowali swoją sprawą wiele osób w Ministerstwie Infrastruktury, Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, posłów na sejm i z pewnością inne jeszcze podmioty. Spółka „Wodociągi” zyskała pewność, że swoje działania powinna opierać na prawie, a w przypadku wątpliwości co do jego stosowaniu szukać pomocy tam, gdzie ją może znaleźć. Władze gminy przekonały się, że ich najważniejszym obowiązkiem jest stanie na straży przestrzegania prawa, dbanie o dobro mieszkańców gminy, a dopiero później pilnowanie interesów komunalnych spółek.

Tak więc sukcesów jest wiele. Dobrze, że tym razem zwyciężył zdrowy rozsądek i przyszło opamiętanie. A że błądzenie jest rzeczą ludzką, trzeba się cieszyć, że udało się powrócić na właściwą drogę. Jakkolwiek to patetycznie zabrzmi, uczmy się budować na wartościach i nie przekraczajmy zasad, po przekroczeniu których człowiek przestaje być sobą, jak pięknie napisała to Nałkowska. A jako żart dodam jeszcze, że całe to spieranie się ze spółką wodociągową i władzami gminy przypominało często udowadnianie komuś, że człowiek nie jest wielbłądem i choć dzisiaj może to już śmieszyć, jeszcze wczoraj nie było wiadomo, że taką tezę da się obronić.