Co z siecią kanalizacyjną na prywatnych posesjach?

Odsłony: 3863

{jcomments on}Co z siecią kanalizacyjną na prywatnych posesjach?

Chociaż nie było to po myśli przedstawicieli „Wodociągów”, autorzy niniejszego portalu pozostali na zebraniu i mogli przysłuchiwać się dyskusji dotyczącej sprawy sieci kanalizacyjnej, która przebiega przez prywatne posesje mieszkańców Gierałcic. Spotkanie rozpoczął wiceprezes firmy od postawienia dwóch pytań, których treść pozwolę sobie sparafrazować:

Czy mieszkańcy posesji, przez które przechodzi sieć, chcą podłączyć swoje budynki do kanalizacji?

Co się zmieniło od czasu, kiedy mieszkańcy podpisali ze spółką uzgodnienia i wyrazili zgodę na to, by sieć przechodziła przez ich posesje?

Odpowiedź na pierwsze pytanie nie budziła żadnych wątpliwości: wszyscy chcą się podłączyć do sieci. Drugie pytanie było jednak z gatunku podchwytliwych. Jego autor dał poniekąd do zrozumienia obecnym, że skoro podpisali zgodę, powinni bezpłatnie użyczyć swego terenu i nie robić spółce wodociągowej żadnych problemów z wykonaniem infrastruktury na swoim terenie. Pojawiały się także argumenty, że owa sieć służy wyłącznie mieszkańcom i ewentualnie mogą być niepodłączeni, jeśli się nie dogadają w tej sprawie. Oczywiście były to argumenty rodem z „"Folwarku zwierzęcego" Georga Orwella. Spółka „Wodociągi” nie była skora, by składać jakieś deklaracje odnośnie odszkodowań dla mieszkańców obdarowanych główną siecią w swoich ogródkach i raczej chciała dyktować warunki, niż je negocjować.

Niektórzy gierałciczanie skarżyli się na małe zainteresowanie spółki problemem, nienawiązywanie rozmów, nieodpowiadanie na listy, ale wiceprezes skwitował to stwierdzeniem, że firma ma utrudniony kontakt z mieszkańcami. Nie wiadomo tylko, kto lub co je utrudnia.

W trakcie spotkania mieszkańcy przypominali także zapewnienia projektantów, którzy obiecywali, że właściciele posesji będą płacili tylko za odcinek od budynku do pierwszej studzienki i może to było powodem, że ludzie z chęcią godzili się, by prowadzić sieć kanalizacyjną przez swoje posesje. Sprawa definicji przyłącza kanalizacyjnego nie należała do ulubionych tematów, na które wypowiada się spółka, ale z wywodów wiceprezesa można było wywnioskować, że owe przyłącze zaczyna się za pierwsza studzienką kanalizacyjną, a kończy na granicy posesji. Dziwić się należy, dlaczego nie kończy się włączeniem do sieci, ale podobno zależy to od przypadku. A zatem mieliśmy już wcześniej argumentację, że winne są stare domy, które maja wyloty z tyłu budynku, a teraz dochodzi jeszcze przypadek. Ciekawe, że nikt nie pomyślał o tym, że przy braku studzienki na posesji wewnętrzna instalacja kanalizacyjna, pojmowana zgodnie z interpretacją „Wodociągów”, wychodzi poza granice posesji, bo przecież ma kończyć się studzienką, a przyłącza to już wtedy mieszkaniec w ogóle nie ma.

Zebranie zakończyło się podpisaniem listy obecności i podaniem telefonów kontaktowych. Konkretnych ustaleń nie poczyniono, bo nie było ku temu warunków. Spółka „Wodociągi” jak zwykle nie przygotowała żadnych propozycji dla mieszkańców i nie wiadomo, na co liczyła, umawiając się na to spotkanie.